Pośród herbat, w Polsce od lat, niezaprzeczalnym liderem jest czarna herbata. Spożywamy jej tak dużo, że bycie czwartym co do wielkości konsumentem tego napoju w Europie nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem. Co jednak ciekawe, nasze upodobania i przyzwyczajenia zmieniają się, co pokazują ostatnie badania, mówiące, że rynek tych herbat czarnych w Polsce kurczy się rocznie średnio o 1-2%. Mimo to, spożywamy ją na tyle często, że stała się ona niejako synonimem herbat w ogóle. Nie tylko z resztą w Polsce. Za granicą – na przykład w Wielkiej Brytanii, gdzie króluje słynny „Five O’Clock”, czarną herbatę pija się z mlekiem, co my nazywamy potocznie bawarką. Spożywanie tego naparu jest tradycją zakorzenioną w kulturze od wieków. Podobnie resztą w krajach oddalonych nieco bliżej lub dalej na wschód od naszej polskiej granicy. Rosjanie, Gruzini czy Czesi piją swój ulubiony „Czaj”. Tak rozwinięta kultura parzenia i podawania tego naparu, sprawiła jednocześnie, że nie zastanawiamy się, jak często napar z czarnej herbaty towarzyszy nam w ciągu dnia: do śniadania, podczas choroby, na rozgrzanie w zimne dni, na ochłodę latem, do ciastek, czy choćby na spotkaniu ze znajomymi. Co tak naprawdę wiemy o herbacie czarnej? Czy każda, to faktycznie ten sam przewidywalny smak, znany z na ogół słabej jakości saszetek? Odpowiedź na te pytania nie jest łatwa, tym bardziej, że to właśnie tak naprawdę dopiero odkrywamy niesamowitą różnorodność produktów dostępnych na rynku.
Skąd się wzięła czarna herbata?
Miejscem uznawanym za rejon jej pochodzenia są Chiny, a dokładniej – ich południowo-wschodnią część – prowincja Fujian. Za okres rozkwitu jej popularności przyjmuje się późne lata panowania dynastii Ming. Oprócz legend tłumaczących skąd czarna herbata się właściwie wzięła, powstały również teorie, będące według mnie bliższe prawdy, niż historie o przypadkowym jej odkryciu. Jedną z nich jest czynnik ekonomiczny. Tak się składa, że to właśnie w okresie dynastii Ming, herbata trafiła na Stary Kontynent. Ze względu na fakt, iż to herbata zielona była i jest, ulubioną herbatą Chińczyków, nie chcieli oni dzielić się nią z resztą świata. Woleli sprzedać gorszej jakości produkt do Europy, który ówczesnemu odbiorcy i tak kojarzył się z luksusem i czymś nieosiągalnym dla niższych klas społecznych. Gdy więc połączymy ze sobą te „kropki” – historia może okazać się bliższa prawdy niż mogłoby się wydawać.
W tym miejscu, warto również zaznaczyć, że w Chinach herbata ta nie jest wcale nazywana herbatą czarną. Zachowując nomenklaturę chińską, powinno się o niej mówić „herbata czerwona” bądź „hong cha„. Tego typu nazewnictwo, może przysporzyć nam problemów, gdyż w Polsce zdarza się, że czerwoną herbatą nazywane są Pu-erhy, bądź herbatki typu Rooibos – jest to oczywiście błędem. Powód dla którego czarna herbata w Chinach nazywana jest czerwoną, wydaje się prosty. W Europie przyjęło się oceniać herbatę pod kątem koloru suszu, w Chinach zaś pod kątem koloru naparu.
Czarna herbata – proces produkcji
Jak wszystkie herbaty, pochodzi z rośliny Camellia Sinensis, bądź jej odmiany botanicznej Camellia Assamica. To ważne, gdyż z własnego doświadczenia wiem, iż wiele osób uważa, że czarna herbata i zielona, to dwie różne rośliny. Susz otrzymywany jest w procesie przetwarzania świeżo zerwanych liści, według schematu: zbiór – więdnięcie – przesiew – oksydacja – rolowanie – sortowanie – oczyszczanie – ocena sensoryczna – pakowanie. Proces ten jest bardzo żmudny, czasochłonny i musi odbywać się w warunkach ściśle kontrolowanych, aby herbata tego rodzaju mogła powstać. Oczywiście nie ma jednego słusznego przepisu, tak samo jak nie ma jednego finalnego produktu. Pogubić się możemy już na etapie podziału czarnych herbat ze względu na rozmiar liścia: Flowery Orange Pekoe, Orange Pekoe, Pekoe czy Dust, a gdy dodamy do tego kraj pochodzenia, czy rejon uprawy jest jeszcze trudniej się nam odnaleźć. Dlatego właśnie proces produkcji herbaty czarnej jest uzależniony od wielu czynników, choćby takich jak to jaki produkt ma trafić do odbiorcy końcowego i kto nim jest. Zatem wyprodukowana w północnych Indiach herbata czarna Darjeeling, różnić się będzie sposobem produkcji od tego co na co dzień znajdujemy w saszetkach.
Czarna herbata i jej smak
Jak w przypadku niemalże każdej herbaty, bardzo trudno jest uogólnić jej smak, gdyż różnych herbat czarnych jest całe mnóstwo. Gdyby dodać do tego kraj pochodzenia, konkretny rejon uprawy, proces produkcji, czy choćby sposób przygotowania – sprawa komplikuje się jeszcze bardziej. Pijąc herbatę wyłącznie ekspresową, możemy nie mieć pojęcia jak niespotykane profile smakowe nas omijają. Dla przykładu: w niektórych czarnych herbatach znajdziemy bardzo wyraźne nuty drewniane, bądź wędzenia (Lapsang Souchong). W innych zaś wyczuwalne są cytrusy (Ceylon), bądź owoce (Darjeeling). Jak więc w całej tej gamie smaków i różnorodności znaleźć jeden, ogólny smak? Kupić saszetki ;-). Tylko czy jest to coś, czego poszukujemy w jej smaku? Warto pamiętać również, że bardzo popularnymi są również herbaty aromatyzowane. Zdecydowanie najpopularniejszą z nich jest czarna herbata Earl Grey. I jak tutaj ciężko przyczepić się do niej w ogóle, to wiele do życzenia pozostawiają różne inne wynalazki, których radzę unikać… jak ognia. Pamiętajmy jednak, że nie każdy Earl Grey jest taki sam. Tutaj też producenci potrafią popisać się koncertowym zepsuciem tej herbaty.
Herbata czarna – jak ją parzyć?
Herbata ta wydaje się być najprostszą do przygotowania – i moim zdaniem, faktycznie tak jest. Trudno jest ją zepsuć, gdy będziemy stosować się do kilku prostych zaleceń. Jednak jeśli chcemy wyciągnąć z niej to co najlepsze, uraczyć swoje podniebienie jej niesamowitą różnorodnością – warto zwrócić uwagę na szczegóły, które nam na to pozwolą. Podobnie jak przy opisywaniu innych herbat, posłużę się trzema stylami parzenia czarnej herbaty. Co ważne – nieprawdziwe jest przekonanie, iż kilkukrotne parzenie jest niemożliwe i nie ma sensu. Wręcz przeciwnie – gorąco zachęcam do spróbowania.
Od czego powinniśmy zacząć? Idealnie byłoby, gdybyśmy zaczęli od dobrej wody. Woda źródlana powinna wystarczyć, gdyż wody mineralne mogą pozostawiać biały osad, gdy doprowadzimy je do wrzenia. Koniecznie musimy zaopatrzyć się w naczynia. Najlepiej chińskie, bądź japońskie – gaiwan lub shiboridashi – do parzenia, czarki – do picia i cha hai – do rozlewania naparu. Jeśli jednak nie posiadamy jeszcze ceramiki, szklanka i sitko powinny w zupełności wystarczyć :-).
Zachodni styl parzenia czarnej herbaty
Najbardziej rozpowszechniony styl parzenia w Europie i poza „światem wschodnim”. Jest łatwy, szybki i przyjemny. Niestety, jego największym minusem jest to, iż cieszenie się różnorodnymi aromatami i smakami jest bardzo trudne, lub ograniczone. Wybierając ten styl możemy parzyć herbatę w pracy, bądź gdy nie mamy zbyt wiele czasu. Herbata czarna będzie bardziej „płaska”, a jej smak skompresowany. Nie będziemy mogli również ocenić jej zapachu tak jak w stylu wschodnim.
- Ilość suszu: 2-3 g;
- Ilość wody: ok. 250 ml;
- czas parzenia: 2-3 minuty;
- temperatura wody: 95 st. C;
- ilość parzeń: 2.
Styl wschodni – czyli czarna herbata tradycyjnie
Mój ulubiony styl. Pozwala cieszyć się wszelkimi możliwymi walorami smakowymi herbat czarnych. Odpowiedni czas i temperatura wody, a także dobrze dobrane naczynia, sprawiają, że otrzymujemy idealnie przygotowany napar. Dodatkowo, dzięki ceramice mamy możliwość powąchania suszu w rozgrzanym naczyniu, a więc rozszerzmy doznania sensoryczne.
- ilość suszu: 5-8 g;
- ilość wody: ok. 120-200 ml;
- czas parzenia: 10-30 sekund;
- temperatura wody: 95 st. C;
- ilość parzeń: 4-6.
Parzenie „na oko” – czyli herbata czarna w stylu wolnym
Najczęściej używany przeze mnie styl parzenia. Ideą tej metody jest niemalże całkowita dowolność. Idealne połączenie stylu zachodniego i wschodniego. Parzenie czarnej herbaty jest zatem nie tylko łatwe, ale i pozwala odkrywać wszystko co w niej najlepsze. Krótko mówiąc – trzymamy się pewnych ram – takich jak temperatura wody, a pozostałe traktujemy w miarę swobodnie. Dzięki temu stylowi możemy naprawdę poznać herbaty, jeśli potraktujemy każde parzenie jako coś wyj
- Ilość suszu: ok. 5 g
- Ilość wody: ok. 120-200 ml;
- czas parzenia: ok. 10-30 sekund;
- temperatura wody: 95 st. C (zanim czarna herbata zostanie zalana gorącą wodą, warto jest również ogrzać naczynie, w którym będzie parzona, aby uniknąć strat ciepła podczas przelewania).
- ilość parzeń: 4-6
Czarna herbata – właściwości prozdrowotne
W Polsce, herbata czarna nie jest znana ze swoich prozdrowotnych właściwości tak jak herbata zielona. Mimo to, picie jej w odpowiednich ilościach ma pozytywny wpływ na nasz organizm. Jakie są zatem jej najbardziej znane właściwości?:
- wspomaga procesy trawienne (w tym również zatrucia pokarmowe lub alkoholowe);
- dzięki zawartości tanin – picie herbaty czarnej wspiera układ krwionośny;
- obniża ciśnienie krwi;
- pobudza.
Podsumowanie – herbata czarna – za co ją lubię?
Powodem dla którego piję herbatę czarną jest przede wszystkim smak. Traktowanie herbaty tylko i wyłącznie w kategoriach wpływu na organizm człowieka sprawia, że tracimy radość z jej picia, dlatego sugerowałbym raczej luźne podejście do wyżej wymienionych właściwości. Co sprawia, że czarna herbata to jeden z moich ulubionych rodzajów? Najogólniej rzecz ujmując – smak. Nic nie pobudza mnie do działania bardziej niż dobrze zaparzona hong cha. Ciemny napar, słodki smak i lekko owocowy aromat sprawiają, że mimo iż herbaty czarne są coraz mniej lubiane przez społeczeństwo – ja je uwielbiam.
komentarze 23
Pingback: Klasyfikacja herbaty: OP, SFTGFOP, BOP, OF
Pingback: Poznański Festiwal Herbaty Zaparzaj 2019 - 7-8 września 2019
Pingback: Herbata na zimno - czyli herbata mrożona Ice Tea (Cold Brew)
Pingback: Piwo z herbatą czarną
Pingback: Przepis na Masala Czaj (Masala Chai)
Uwielbiam herbatę. Jestem wręcz całkiem-nieanonimową herbatoholiczką! 😀 Czarna to moja ulubiona. Szczególnie smakuje mi kenijska, natomiast nie cierpię aromatyzowanej ;/
Cieszę się, że tutaj trafiłam. Na pewno będę wpadać częściej. 🙂
Pozdrawiam 😉
No to witam w klubie – ja też nie cierpię aromatyzowanej, chociaż jeśli chodzi o herbatę w ogóle – to uwielbiam zielone i puerhy 😉
Świetny artykuł, ja kiedyś kupiłam czarna herbatę ale stać mnie było tylko na 5g, dwa napary zrobiłam, była niesamowita, miała taki niezapomniany smak. To co na co dzień pijemy z saszetki trudno nazwać prawdziwą herbatą po tym co piłam. No ale cóż 100,oo za 100 g to już robi cenę, kiedy uwielbia się pic herbatę.
To prawie tak jak ze wszystkim: za jakość niestety trzeba płacić więcej. Warto próbować, uczyć się, rozwijać i starać odkryć, która herbata nie tylko jest dobrym produktem, ale nam zwyczajnie smakuje 😉
przydatne info. do tej pory raczej unikałem czarnej – raczej zieloną albo zioła.
Mówią, że po czarnej zostaje osad na zębach, więc się nie dziwię :P.
Czy wiesz może czym różnią się te trzy style parzenia herbaty? Są różnice np. we właściwościach czy działaniu herbaty parzonej w ten czy inny sposób?
Przy parzeniu „po naszemu” do naparu przedostają się wszystkie substancje, które możemy wycisnąć z liści. Jest również teoria, że herbata parzona długo uspokaja, ponieważ według wyznawców tej teorii wydzielane garbniki neutralizują działanie teiny. Podczas parzenia wschodniego, przede wszystkim pozwalamy herbacie rozwijać się powoli, przez co uwalniane aromaty i smaki zmieniają się wraz z rozwijaniem liści. Również same związki przedostające się do herbaty przenikają do naparu „powoli”. Herbatę w stylu wschodnim parzymy głównie, gdy mamy na to czas – relaksujemy się, „odcinamy” od problemów i skupiamy raczej na danej chwili. Przez co może samo parzenie nie wpływa na nas, ale nastrój w jaki się wprowadzamy jest na pewno bardziej pozytywny niż podczas picia herbaty parzonej „na szybko” ;-). Taka mała teoria spiskowa 😉
Dzięki za wyczerpującą informację. Kiedyś rzeczywiście czytałem o tym, że herbata długo parzona (chyba powyżej 6 minut) działa uspokajająco, ale nie znałem mechanizmu. Jeśli mówimy o całym „ceremoniale” powolnego parzenia, to bardziej mi to pasuje do zielonej herbaty (którą również bardzo często piję).
Nie ma sprawy :-). Parzenie herbaty przez 6 minut to w moim odczuciu jest zabójstwo. Mimo wszystko polecam parzyć: więcej suszu, mniej wody i zdecydowanie krócej. Wtedy można się delektować całą gamą smaków i aromatów, sama herbata wydaje się całkowicie inna niż taka parzona 3-4-5 czy 6 minut. Jak będziesz w okolicy Cieszyna, to 1-2.07 odbywa się Święto Herbaty – możemy się spotkać i porozmawiać, wypić herbatę jeśli będziesz chciał. Pozostaje też wrzesień i Poznański Festiwal Herbaty Zaparzaj – to też świetna okazja, żeby poznać ludzi i zobaczyć herbatę od drugiej strony 😉
Mocną, aromatyczną czarną herbatę nauczyłam się pić już w dzieciństwie (żadnych soczków) – bo u mnie w domu pili ją wszyscy. I tak zostało do dziś. Lubię kawę, piję dużo wody, ale bez herbaty byłoby bardzo ciężko 🙂
A jaka jest Twoja ulubiona?
Czekam na więcej artykułów w tym stylu! 🙂
Pojawią się wkrótce ;-). Jeszcze chwila – chociaż już teraz jest ich kilka: https://kursnaherbate.pl/kategoria/herbata/
Przyznam szczerze wolę kawę 😉 Chociaż dobrą zieloną herbatą też nie pogardzę.
Nie sądziłem, że o herbacie dowiem się czegoś więcej niż obecnie, ale jestem pozytywnie zaskoczony. Super materiał, czekam na więcej
Uwielbiam herbatę i piję ją bardzo często – zwłaszcza dobrą gatunkowo, a twój wpis jak zawsze na wysokim poziomie. Przeczytałam z przyjemnością, a przy okazji dowiedziałam się czegoś nowego o herbacie.
Dziękuję serdecznie – herbata czarna to taki niby bardzo oklepany temat, ale ciągle można odkrywać i badać 🙂