Herbata Milk Oolong (Oolong mleczny)

Milk Oolong i moja droga herbaty

Oolong mleczny, był jedną z pierwszych herbat, które przyciągnęły moje zainteresowanie. Wtedy jeszcze nie wiedziałem nawet czym jest herbata oolong, jednak chęć spróbowania wszelkiego rodzaju nowości była dla mnie tak duża, że postanowiłem jej skosztować. Do tej pory pamiętam aromat suszu, który zachwycał tak bardzo, że chciało się jak najszybciej zrobić z niego napar. Trudno jest tutaj nie wspomnieć o pierwszym rozczarowaniu herbaciarza-amatora, któremu wydawało się, że herbata smakuje tak samo jak pachnie. Było to dla mnie dziwne, choć przecież można było się tego spodziewać. Jak przypomnę sobie pierwsze próby zaparzenia według opisu na opakowaniu, to uśmiecham się w sercu jakie to wszystko z perspektywy czasu jest zabawne.

Dalszy proces poznawania herbaty jako naparu był zresztą bardzo podobny. Nauka przez doświadczenia, najlepiej osobiste, zawsze sprawiała mi największą radochę. Jednak mleczny oolong poszedł na długo w odstawkę, gdyż musiał zrobić miejsce innym nowościom, których moje kubki smakowe dopiero się uczyły.

Otwarte, kartonowe opakowanie herbaty milk oolong i hermetycznie zamknięta saszetka z herbatą od Arti Unici, Red Seal Tea
Kartonowe opakowanie w formie tuby, jest idealne by w bezpieczny sposób przechowywać herbatę.

Wyobraź sobie, jak ogromne było moje zaskoczenie, kiedy wraz z książką o herbacie dostałem od Arti Unici, pięknie zapakowaną herbatę z moich herbacianych początków. Ta nutka ekscytacji, bardzo pobudza zmysły, szczególnie, że mlecznego oolonga bardzo lubię.

Opakowanie Milk Oolonga

Pierwsze, co widzimy zanim w ogóle dotrzemy do herbaty jest opakowanie. Nie ukrywam, że Red Seal Tea, którego Arti Unici jest w Polsce dystrybutorem zrobiło świetną robotę. Wykonane ze sztywnego i kartonu pudełeczko w kształcie tuby, ozdobione jest ilustracją nawiązującą do chińskiej tradycji picia herbaty. Opis produktu w trzech językach (angielskim, łotewskim i rosyjskim) jest skromny. Oprócz nazwy chińskiej: Ni Xiang Jin Xuan, zawiera informacje o aromacie, smaku oraz warunkach w jakich herbata powinna być przechowywana. Na opakowaniu jest jednak coś, co zasługuje szczególne wyrazy uznania. Tym czymś jest instrukcja parzenia. Otóż wskazówki odnośnie przygotowania prawidłowego naparu dotyczą tylko i wyłącznie parzenia w stylu wschodnim – gong fu cha, co osobiście bardzo mi się spodobało.

Opakowanie herbaty milk oolong, mlecznego oolonga od frontu
Opakowanie herbaty milk oolong od Red Seal Tea (Arti Unici) od frontu, z rysunkiem odnoszącym się do tradycji picia herbaty w Chinach.

W opakowaniu podoba mi się również jego funkcjonalność. Przede wszystkim, kartonowa tuba zapewnia z zamykanym od góry wieczkiem, zapewnia herbacie brak dostępu do światła. Jest też w miarę szczelna. Wewnątrz znajduje się dziesięć saszetek po pięć gramów każda – wszystkie hermetycznie zamknięte, co ułatwia późniejsze parzenie zgodnie z instrukcją i nie sprawia, że herbata wietrzeje. Kolejny plus – gdy herbata się nam skończy, możemy do opakowania wrzucić inne, które potrzebują dobrego przechowywania :).

Informacje o herbacie Milk Oolong

Producent podaje kilka podstawowych informacji na temat produktu. Nie są to może informacje rozbudowane, jednak wydaje i się, że nawet dla wymagającego herbaciarza – wystarczające.

Nazwa chińska: Nai Xiang Jin Xuan;
Pochodzenie
: Chiny, prowincja Fujian, okręg Anxi;
Zbiór: Letni, 17.08.2015r.;
Rodzaj: herbata pół-oksydowana, oolong;
Aromat: kremowy, mleczny;
Smak: mleczny, karmelowy;
Opakowanie: 10 saszetek po 5g każda;
Parzenie: 5 g / 200 ml, 90 st. C, 7 sekund, do 7 parzeń;
Inne: herbata po oksydacji jest aromatyzowana – w jaki sposób? Brak informacji.

Recenzja herbaty Milk Oolong

Susz mlecznego oolongaNa potrzeby testów, delikatnie zmodyfikowałem instrukcję parzenia i przeprowadziłem kolejno 6 parzeń, po 10 sekund każde. 5 gramów herbaty zalewałem 120 ml wody o temperaturze 90 stopni Celsjusza. Każde kolejne parzenie wydłużałem o 10 sekund.

Po otwarciu hermetycznie zamkniętej folii z herbatą, czuć charakterystyczny dla mlecznych oolognów słodki aromat. To właśnie specyficzny zapach suszu sprawia, że jest to bardzo intrygująca herbata. Same liście, jak na oolonga przystało, są mocno zwinięte. Da się również zauważyć, że ich barwa nie jest równomierna, możemy więc znaleźć listki ciemniejsze i nieco bardziej zielone.

Zwinięte liście herbaty przed parzeniem
Liście herbaty milk oolong tuż przed zaparzeniem.

Pierwsze parzenie mlecznego oolonga

Test rozpocząłem od wyparzenia wszystkich naczyń, a następnie umieściłem susz w shiboridashi, by móc poczuć aromat rozgrzanych liści. Wrzącą wodę wlałem najpierw do szklanego dzbanuszka, by chwilę później przelać ją do naczynia z suszem. Pierwsze parzenie trwało dosłownie kilka sekund – po zalaniu liści wodą o odpowiedniej temperaturze, wylałem ją, by delikatnie otworzyć liście.

Herbata milk oolong, mleczny oolong w czarce
Przelewając oolonga do czarki warto skupić się na barwie napoju.

Milk Oolong – smak

Herbatę parzyłem sześć razy, za każdym razem dodając kolejnego z nich po 10 sekund. Przez pierwsze cztery parzenia, wyczuwalny był mleczny, kremowy wręcz aromat. Producent wspomina o nutach karmelowych, i jest to po części coś czego można się w tej herbacie doszukać. Dla mnie jednak aromat kojarzy się bardziej z rozgrzanym masłem – podobnym do tego, który można wyczuć jedząc popcorn. Po czwartym parzeniu, zaczęły dominować nuty charakterystyczne dla oolonga, mleczne zaś zaczęły ustępować, by w szóstym parzeniu zniknąć całkowicie.

Interesujące może wydawać się również to, że aromat jest wyczuwalny stosunkowo długo. Później, gdy zanikają nuty kremowe i mleczne, finisz jest oczywiście krótszy, ale picie tej herbaty i tak sprawia wiele radości językowi i podniebieniu. Konsystencja naparu jest dla mnie bardzo interesująca. Oczywiście, nadal jest to płyn – bez obaw, jednak po drugim po trzecim parzeniu odczuwalna jest jego pewnego rodzaju kleistość. Jakby, była delikatnie gęstsza niż zwykle. Nie widać tego w samym płynie, ale połykając kolejne porcje herbaty czuć, jakby ta była ona nieco bardziej oleista niż inne, które pija się na co dzień. Dla mnie – bardzo ciekawe i pozytywne wrażenie.

Przez prawie wszystkie parzenia Milk Oolonga, w smaku dostrzegłem dużą dawkę słodyczy. Piąte parzenie przyniosło ze sobą goryczkę, co było dla mnie informacją, że jest to jedno z ostatnich parzeń. Ostatnim naparem było parzenie szóste, choć wydaje mi się, że można by z tego mlecznego oolonga wyciągnąć coś więcej. Pod koniec wyjąłem wszystkie listki i potwierdziłem własną hipotezę, z wcześniejszego zdania.

Liście herbaty po parzeniu
Liście herbaty po parzeniu. Widać, że nie wszystkie listki zostały dobrze rozwinięte.

Milk Oolong – podsumowanie recenzji

Podsumowując, mleczny oolong od Arti Unici, zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Swój udział miał na pewno sentyment do tego rodzaju herbat, jednak do testu podszedłem z neutralnym nastawieniem, będąc możliwie jak najbardziej obiektywnym. Herbatę poleciłbym zarówno amatorom, jako coś nowego, ciekawostkę, a także bardziej wtajemniczonym herbaciarzom, jako punkt wyjściowy do porównania z innymi milk oolongami dostępnymi na naszym rynku.

komentarze 4

  1. Ewa Kowalik

    Hmm… będę musiała się kiedyś pokusić o takiego lepszej gamy mlecznego oolonga. Do tej pory piłam same sztuczne w gamie od „mleka instant” po „lody waniliowe”. Ciekawa herbata…

  2. Mleczny oolong odkryłam w zeszłym roku i bardzo mi zasmakował 🙂 Co ciekawe, nie znoszę smaku ani zapachu mleka i masła, ale tutaj nie wyczuwam ich aż tak mocno, bardziej czuję tę słodkość i lekką karmelowatość 🙂 Uwielbiam herbatę, więc będę do Ciebie częściej zaglądać, bo ciekawie o niej piszesz 🙂

  3. zaciekawiłeś mnie chyba zostanę z Tobą na dłużej 😉 ja bardzo lubię wypić „herbatę” kilka razy dziennie ale jak dla mnie jest albo za słaba albo za mocna ewentualnie niedobra 😉

    • Dziękuję, zapraszam serdecznie. Z herbatą bywa różnie, ale jak chce się pić dobrą herbatę, to warto o niej nieco poczytać, a później eksperymentować. Bo przecież najlepsza herbata to taka, która nam smakuje 😉

Navigate