Podróż po herbacianych plantacjach Sri Lanki
Podróż po plantacjach herbaty na Sri Lance, była zaplanowana na kilkanaście dni. Czasu na swobodne przemieszczanie się po wyspie było niewiele. Dlatego też zależało mi, aby zobaczyć wszelkie możliwe ogrody herbaciane Cejlonu, które tylko zdołam. Jadąc z Kolombo do Hatton – położonego niemalże w herbacianym sercu Sri Lanki, krajobraz zmieniał się tak szybko, że ciężko było mi oderwać się od szyby. To wszystko było takie nowe – ludzie, miejsca, hałas, cudowne krajobrazy. Był to też pierwszy moment, kiedy mogłem nie tylko popatrzeć na wszystko dookoła, ale i posłuchać, ponieważ z samego rana z hostelu odebrał mnie wynajęty kierowca. Nastąpiło więc całkowite oderwanie od rzeczywistości. Cieszyłem się jak dziecko – najpierw, kiedy za oknem widać było góry, a później, gdy moim oczom ukazały się malownicze, zielone pola herbaty.
Sri Lanka, którą przemierzałem, była całkowicie inna od tej, spotkanej wcześniej. Okazało się bowiem, że nie do końca prawdą jest, iż herbata rośnie w dżungli – przynajmniej nie tutaj. Kilka dni wcześniej dowiedziałem się, że kiedy plantacja herbaty nie jest otoczona drzewami (czyli krótko mówiąc nie jest zacieniona), wtedy prawie na pewno, krzewy je porastające są odmianą Camellii Sinensis. Inaczej jest w przypadku ogrodów znajdujących się w cieniu – te z kolei będą prawdopodobnie zdominowane przez odmianę botaniczną Camellia Assamica. Dlaczego tak się dzieje? Podobno, herbata pochodząca z Indii jest wrażliwsza na promienie słoneczne od jej siostrzanej odmiany chińskiej. Nie oznacza to jednak, że jest to reguła. Cień na plantacjach jest często celowym zabiegiem stosowanym przez plantatorów, gdyż ogranicza konieczność nawadniania pól. Fakt o odmianie botanicznej potwierdziłem później na plantacji Dunkeld, której właścicielem jest Dilmah. Nie mniej jednak, gdyby krótko podsumować herbacianą Sri Lankę, można by rzec: herbata czarna.
Hatton – okolice Nuwara Eliya, herbacianej stolicy Sri Lanki
Ogrodów herbacianych w tym rejonie było mnóstwo. Im bliżej Hatton byłem, tym więcej mijałem kobiet pracujących na okolicznych plantacjach. Teren robił się bardziej górzysty, a co najważniejsze, nie było już tak upalnie jak do tej pory. Mój kierowca wiedząc, że przyjechałem wyłącznie po to, aby zobaczyć z bliska herbatę, bardzo cierpliwie czekał, kiedy opuszczałem auto. Gdy tylko było to możliwe – robiłem zdjęcia. Czułem się trochę jak w bajce: herbata tu, herbata tam, a kawałek dalej góry i doły porośnięte tą rośliną. Najbliższe okolice Nuwara Elyia to tereny wręcz obsypane plantacjami herbaty. Dla miłośnika herbaty, to istny raj!
Plantacje herbaty nad Castlereagh Reservoir
Domek gościny, w którym miałem spędzić noc przed poranną wycieczką na plantację herbaty, był miejscem nadzwyczajnym. Znajdował się nad jeziorem – zewsząd otoczony polami herbaty. Po drugiej stronie sztucznego zbiornika Castlereagh widać było miejsce, które miałem odwiedzić dnia następnego. Wspaniały widok – zachodzące słońce, mgła i zielone krzewy herbaty dookoła. Na kolacji miałem przyjemność poznania dyrektora Dukeld, z którym rozmawiałem dłuższą chwilę. Nie chciałem jednak się lenić. Dopóki słońce jeszcze świeciło, koniecznie trzeba było wykorzystać dzień do ostatniej minuty.
Rozpakowałem swoje rzeczy, wziąłem aparat i poszedłem rozejrzeć się po okolicy. Z domków rozsianych wzdłuż brzegu jeziorka, co rusz wystawały głowy, witające mnie szerokim uśmiechem. Później pojawiały się i ręce, które ciągle machały na przywitanie. Dało się również usłyszeć rozmowy sąsiadów, płacz dzieci, a nawet radosne śpiewy. W końcu kończył się trwający tydzień, Buddyjski Nowy Rok – wielkie świętowanie, po którym (mimo niechęci) trzeba wrócić do pracy.
Po raz kolejny Sri Lanka dała mi do zrozumienia, jak wiele tracimy przez życiowy wyścig szczurów. Ile relacji w Polsce, pozostaje celowo bądź nie, zaniedbanych? Jak wygląda nasz kontakt z naturą? Jak się czujemy? Dokąd zmierzamy? Krótki, przelotny deszcz, skutecznie wybił mnie z rozmyślania o życiu tubylców i autorefleksji. Szukając schronienia, stanąłem pod drzewem i przyglądałem się przejeżdżającemu właśnie autobusowi, z którego wystające dziecięce dłonie, machały mi, jakby na znak, że wszystko będzie dobrze.
Plantacja herbaty – Dunkeld
Z samego rana, mimo iż chciałem jezioro okrążyć na własnych nogach, na drugi brzeg zabrał mnie kierowca. Porozmawiać się niestety nie dało, choć bariera językowa nie była jednak żadnym problemem. Uśmiechy, gesty i naśladowanie dźwięków ułatwiały nam komunikację. Ludzie, których mijałem, standardowo machali, śmiejąc się. Gdy auto zwalniało, przez szyby pytali skąd jestem i jak mam na imię. Im bliżej plantacji byłem, tym bardziej czułem, że zbliżam się do czegoś bardziej komercyjnego niż u Profesora. Czuć było, że tu nie ma żartów – krzewy porastające hektary ziemi na całym wzgórzu wyglądały jak te ze zdjęć, które widziałem przed wyjazdem na Sri Lankę. Równiutko przycięte krzaczki, panie zrywające liście w pocie czoła i punkty ważenia herbaty, w których młodzi panowie pokrzykiwali na siebie, jakby nie zgadzały im się liczby. Profesjonalizm nie jest tutaj przypadkowy, gdyż w Dunkeld produkuje się herbatę czarną, która trafia do europejskich, australijskich i amerykańskich odbiorców. Tutaj nie ma miejsca na pomyłkę.
Wysiadając z samochodu, zostałem zaprowadzony do poczekalni, która urządzona była w stylu kolonialnym. Ci, którzy nie do końca znają historię wyspy, bądź jakimś cudem trafili do Dunkeld na początku wycieczki po Sri Lace, od razu przekonują się, że Brytyjczycy maczali tutaj swoje paluchy.
Po dłuższej chwili, gdy obejrzałem już całą wystawę dotyczącą herbaty – jej produkcji, podziału na gatunki, czy klasyfikację, zaczęli się zjawiać inni uczestnicy wycieczki. W tym momencie poczułem ogromne rozczarowanie, że o herbacie będę musiał słuchać w towarzystwie innych osób. O swobodzie rozmawiania z przewodnikiem nie było więc w ogóle mowy. Notowałem jednak skrupulatnie wszystko o czym mówił, co sprawiło, że odpływałem czasami w swoich rozmyślaniach. Nie umknęło to uwadze moich towarzyszy. Zostałem zapytany, czy prowadzę jakieś interesy, albo może jestem reporterem, bo chodzę z zeszytem i nieustannie coś w nim skrobię. Odparłem, że jestem miłośnikiem herbaty i nic nie może mi umknąć, co jak się później okazało, skutecznie odgoniło ode mnie innych słuchaczy.
Przy okazji – niezłe jaja: nawet na plantacji herbaty, zwiedzający uważają herbaciarzy za świrów ;-).
Jeśli chcecie zobaczyć więcej zdjęć z Dunkeld i plantacji Profesora – zerknijcie do wpisu o produkcji herbaty czarnej. To właśnie ten rodzaj herbaty (jak wspomniałem kilka razy wyżej) jest najczęściej produkowanym na przepięknej Sri Lance.
komentarze 23
Och, jak pięknie! Przywiozłeś jakieś herbaty prosto stamtąd? Byłam na plantacji herbaty w Darjeelingu, a teraz zobaczyłam Twoje zdjęcia i wspomnienia wróciły.
Przywiozłem, przywiozłem – ale zapasy już się kończą ;-).
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wspominasz Darjeeling oglądając moje zdjęcia!
Pozdrowienia 🙂
Uwielbiam herbaty, a jak pięknie wygląda to miejsce!
Aż chciałoby się tam być 🙂 Dzięki za świetny materiał
Przecudne zdjecia!!!
Świetna relacja, a Sri Lanca pod każdym względem jest piękna. I jeszcze to królestwo herbaty, którą uwielbiamy – super! Zazdrościmy takiej podróży 🙂
Wspaniała relacja! Poznawanie produkcji od podszewki to fajna sprawa, sama chętnie wybrałabym się na taką plantację.
O kurczę, zazdroszczę tej podróży! ps. świetny blog, zostaję:)! Oczywiście zapraszam też do mojej Piwnicy:)!
Ciekawa i inspirująca podróż 😉
Świetne zdjęcia! Pozdrawiam
dla nas najlepsza herbatka z cytryną 🙂
Bardzo ciekawa wyprawa 🙂
Ja, jako miłośniczka kawy i baristka chętnie wybrałabym się na taką wycieczkę o kawie 🙂
Herbata jest wspaniała 🙂 tyle odmian i niezwykłego smaku 🙂 Piękna podróż, która wzbogaciła zapewne także kubki smakowe 😉
Zdecydowanie! Nie tylko kubki smakowe, ale w ogóle cały światopogląd mi się trochę zmienił 😉
Wow! Ja też uwielbiam herbatę, ale nigdy nie byłam na Sri Lance. Inspirująca opowieść! Na pewno musi być duża różnica w smaku takiej oryginalnej herbaty w porównaniu z tą oferowaną w naszym kraju?
Jakiejś ogromnej różnicy nie ma ;-). Według mnie, warto kupować po prostu lepsze herbaty. Nasz rynek oferuje już sporo fajnych produktów.
Piękne, niesamowite miejsce <3
Właśnie pomogłeś mi podjąć decyzję w kwestii kolejnej wyprawy 🙂
Cieszę się bardzo! Gdybyś chciał się dowiedzieć czegoś więcej, dawaj znać 🙂
Herbata z takich regionów musi być przesmaczna 😀
Uwielbiam te Twoje herbaciane opowieści – aż miło czytać i przenosić się myślami w egzotyczne zakątki świata. Wspaniała relacja pełna interesujących detali 🙂
Jak zwykle, bardzo dziękuję 😉
Bardzo ciekawe miejsce. Gratulujemy pasji 🙂