Samotna podróż na Sri Lankę

Tuż przed wyprawą na plantacje herbaty

Stres przed podróżą to u mnie norma, szczególnie, gdy towarzyszy mi nieustające wrażenie, że o czymś zapomniałem. Poranna krzątanina, nerwowe ruchy i sprawdzanie, czy w plecaku znajduje wszystko czego potrzebuję, nie pomagają mi pozbyć się napięcia. Po kilkudziesięciu minutach, przekręcam klucz od pokoju, a cały dobytek na te kilkanaście dni wrzucam do bagażnika. Chwilę później, żegnam się z Sandrą i wsiadam do pociągu – tyłem do kierunku jazdy, co jest tematem do dziesięciominutowej rozmowy ze starszą panią siedzącą obok. Przede mną podróż w nieznane, ponad 7500 kilometrów od domu, do miejsca, które kojarzone jest z przepięknymi plantacjami herbaty. Samotna podróż na Sri Lankę, bo właśnie tam obieram swój kurs na herbatę jest dla mnie początkiem herbacianej drogi.

Przygody z herbatą zaczną się jednak na kilka dni przed tym, zanim wsiądę do samolotu relacji Praga – Kolombo. Punktem numer jeden na mapie mojej podróży jest Warszawa, która jest herbacianą przystawką przed daniem głównym. Co ciekawe, pomiędzy tymi dwoma posiłkami będzie deser – Praga i jej herbaciarnie. Kolejny wpis z drugiego dnia pobytu w Warszawie oraz Pradze, pojawi się prawdopodobnie dopiero po moim powrocie z Cejlonu.

Dilmah Polska i Warszawski Kolektyw Herbaciany

Biała herbata i herbata zielona oraz książka o herbacie autorstwa Edwina Soona to prezenty które dostałem od Dilmah Polska
Biała herbata i książka Edwina Soona o herbacie – genialny prezent od Dilmah Polska

Ciężar swojego plecaka poczułem dopiero gdy wysiadłem z metra. Moim pierwszym celem, do którego chciałem dotrzeć była polska siedziba firmy Gourmet Foods – polskiego dystrybutora herbat Dilmah w Polsce, która według znaku drogowego od stacji Plac Wilsona oddalona jest o niecały kilometr. To mój pierwszy pieszy kilometr, który bardzo mocno sprowadził mnie na ziemię i sprawił, że zacząłem świadomie myśleć o tym co mnie czeka za jakiś czas.

Cześć Maciek, świetnie, że jedziesz na Sri Lankę. Wszyscy Ci zazdrościmy…

Takie zdania słyszałem tutaj kilka razy – od ludzi, którzy Cejlon już odwiedzali przede mną. To niesamowicie budujące! Jednak zanim wszedłem do budynku przy Wybrzeżu Gdyńskim, pan Paweł Dudziak, z którym jestem w kontakcie od października ubiegłego roku przywitał mnie z okna na pierwszym piętrze, zapraszając tym samym do wejścia do środka. Bardzo lubię poznawać ludzi w Internecie, by potem uścisnąć dłoń na żywo, szczególnie, gdy ktoś jest tak sympatycznym gościem, jak pan Paweł. Mimo ograniczonego czasu, rozmowa trwała w najlepsze. Tematy: herbata, herbata i jeszcze więcej herbaty. No, może oprócz tego, Sri Lanka pojawiała się w przerwach pomiędzy tymi wątkami. Popijając białą herbatę i słuchając opowieści o Cejlonie, czułem, że zbliżam się do tej wspaniałej wyspy jeszcze bardziej. To spotkanie dało mi zdecydowanego kopa, którego dostaje się co jakiś czas podczas takich wyjazdów.

Onggi, czyli herbata w stylu koreańskim

To przepiękne miejsce przy Moliera 2 w Warszawie, było drugim celem moich warszawskich wojaży. Jola, z którą umówiłem się na godzinę 15:00, odebrała mnie ze stacji Ratusz Arsenał i poszliśmy szybkim tempem na herbaciane pijaństwo. Przy okazji – zapraszam na bloga Joli.

Onggi to przecudowne miejsce, którego charakter czuć tuż po przekroczeniu progu. Gdy zdjąłem plecak, przywitał mnie pan Kim – właściciel restauracji uścisnęliśmy sobie dłoń, po czym wrócił do swoich obowiązków, a ja – wraz z Jolą, udałem się do kącika herbacianego. Przy stoliku czekał na nas Patryk, który pełnił rolę mistrza ceremonii. Jak się później okazało, nasze rodzinne miasta dzieli zaledwie 60 kilometrów. Zbieg okoliczności? Nie sądzę :-).

Czarna herbata indyjska Darjeeling z pierwszego zbioru i naczynia do herbaty
Darjeeling First Flush 2016 – świetna okazja do świętowania.

Standardowo, wypiliśmy morze herbaty – zaczynając od czarnej herbaty. Tematy do rozmów to cała gama różnorodności. Od poważnych wątków, po śmieszne z dużą dawką ironii. To dla mnie przedsmak tego co czeka mnie dnia drugiego – spotkanie z Warszawskim Kolektywem Herbacianym w restauracji pana Kima. Nie chcę jednak rozpisywać się zbyt długo – było po prostu świetnie. Więcej informacji o kolektywie i spotkaniu przy herbacie, w następnym wpisie – już wkrótce po moim powrocie.

Herbaciany dzień – herbaciana noc?

Wspominałem już, że lubię poznawać ludzi przez Internet, a później spotykać ich na żywo? Pan Paweł nie był jedyną taką osobą. Była też Jola. Mirka poznałem już ponad 6 lat temu. To u niego, jego żony Wioli, Alka i Julka zatrzymałem się na noc. Była herbata – były rozmowy. To był naprawdę bardzo herbaciany dzień! Dziękuję Wam przyjaciele! 🙂

komentarzy 7

  1. katherina

    Kurczę, ale Ci zazdroszę tego wyjazdu. Bardzo, bardzo. Teraz można wybrac podróżna własnie z Sri Lankę z loterii teekekanne. Też taka herbaciana podróż. Powodzenia życzę i wielu dobrych podróży w nowym roku 🙂

    • Zawsze powtarzam – odłożyć kasę – spakować się i można lecieć. To nic strasznego ;-). Dziękuję za życzenia, mam nadzieję, że się spełnią. A o loterii słyszałem – ja jednak wole wierzyć sobie niż grom losowym ;-). Grasz?

  2. Czytając Twoje posty zdaję sobie sprawę jak wielce herbaciany laik ze mnie. Traktuję ten napój po macoszemu, aż wstyd;) Podróż wspaniała, gratuluję odwagi, bo ze mnie podróżnik marny:)

    • Ja to samo mogę powiedzieć o kawie ;-). Podróż – chwilami było ciężko, ale jakoś się udało. Tak na prawdę to dopiero początek. Spróbuj też, to się przekonasz, że pewnie to nie prawda!

  3. Ewa Kowalik

    No jestem bardzo ciekawa jak cala wizyta przebiegla:) I zdjec jestem ciekawa:) Mam nadzieje, ze na kolejna odslone Zaparzajowych opowiesci dam rade przybyc i posluchac:) Poki co sledze i czekam na wiecej:)

  4. Pingback: Kurs na Sri Lankę – przez Warszawę i Pragę – Kurs na herbatę

Navigate